No to czas na pierwsze opowiadanie :3
Ćwiczyłam zmienianie chwytów na mojej Onsei (moja gitara), kiedy z wykonywanej czynności wyrwało mnie natarczywe walenie w drzwi.
- Kogo niesie? - mruknęłam do siebie i ruszyłam się z łóżka.
Pukanie stało się coraz głośniejsze.
Wkurzona otworzyłam drzwi. Stał w nich Ritsu.
- Popierdoliło?! - wydarłam się na niego. - Pobudzisz sąsiadów i zaś będą na...
Dopiero po chwili zauważyłam, że mój przyjaciel płacze.
- Cholera. Wchodź.
Zgarnęłam go do środka i zamknęłam drzwi. Usiadłam przy Ritsu na kanapie, podając mu chusteczki.
- Co się stało? Ritsu... Powiesz mi o co chodzi?
Onodera spojrzał na mnie żałosnym wzrokiem, ale nie odpowiedział. Ponownie schował głowę między kolanami.
Kurde. Nie do końca wiedziałam, co powinnam zrobić. Dwudziestopięcioletni facet siedzi obok mnie i ryczy. Nieco zmieszana przysunęłam się bliżej i objęłam go. Położyłam brodę na jego głowie, zaczęłam głaskać włosy. Trzymałam go w uścisku dopóki się nie uspokoił. Gdy podniósł głowę, wiedziałam, że jest gotowy, aby powiedzieć mi co się stało.
- Yo... Yokozawa-san powiedział, że... Że on jest z Takano-sanem...
Ból.
Poczułam w piersi przeszywający ból.
- Nie wiem, dlaczego to tak na mnie zadziałało... Po prostu wróciłem do domu, i źle się z tym czułem. Potem chciałem wyjść i wpadłem na Takano-sana i zacząłem płakać... Sam nie wiem dlaczego... Nie wiedziałem, gdzie się podziać, więc przyszedłem do ciebie... Przepraszam, że zwaliłem ci się na głowę o tak późnej porze. Jesteś w domu pierwszy raz od kilku dni, a ja wszystko psuję...
- Nie... Od tego są przyjaciele...
Mój głos się załamał.
- Aya-chan?
Nie płacz.
Nie płacz, kretynko...
Kurna.
- Kuźwa! Trzy pieprzone lata kochania się w tym debilu i teraz.... Kurna!
Łzy leciały same. Spływały po moich policzkach, żłobiąc sobie w nich koryta tylko po to, by po chwili spaść i zmoczyć mój dywan wraz z kanapą.
- Aya-chan... Jesteś zakochana w Yokozawie? - Ritsu delikatnie mnie objął.
- Tak... Odkąd zaczęłam pracować w Marukawie.
- No to się oboje załatwiliśmy...
- Przepraszam, Ritsu. To ja miałam pocieszać ciebie, a nie na odwrót.
- To nic takiego... Od tego są przyjaciele.
Uśmiechnął się. Ten gest wywołał również uśmiech na mojej twarzy.
- Nie rozumiem... - odezwał się po chwili Ritsu.
- Hm?
- Dlaczego słowa Yokozawy-sana tak bardzo na mnie podziałały.
Zaśmiałam się.
- No co?
- Oj, Ritsu... Ty po prostu nadal kochasz Masamunego!
Mój przyjaciel zarumienił się.
- N-nieprawda!
- Jąkasz się!
- Baka!
Onodera odwrócił głowę.
- Oj, nie fochaj się! Obejrzyjmy se jakiś film i pogadajmy o czymś wesołym. Co ty na to?
Ritsu jeszcze przez chwilę się na mnie boczył, ale w końcu mu przeszło.
Poszłam do kuchni przygotować jakieś przekąski, a Ritsu wybrał film. Usadowiłam się wygodnie obok przyjaciela i zaczęliśmy oglądać. Po chwili poczułam, jak głowa przyjaciela coraz mocniej opiera się o moje ramię. Zasnął. Westchnęłam cicho i oparłam się o jego włosy.
- Dobranoc. - szepnęłam.
Po chwili spałam jak zabita.
by #Sora
jeeee. kawaii. <3 szkoda, że tak krótko. u.u chcę więcej, dużo więcej! 3:)
OdpowiedzUsuń